- Ty sobie żartujesz, prawda?
- A wyglądam jakbym był w nastoju na żarty?!
- Co się tak drzecie od samego rana? - Jessica zrobiła wejście smoka w swoim opłakanym stanie. Czy ta dziewczyna w ogóle sypia? Jeśli tak, to nie widać...
- Najlepiej sobie usiądź, bo mamy bardzo "fajne" wiadomości
- One Direction są w mieście, a nasz magazyn to kupa gruzu i popiołu
- O Boże! - Jess zakryła usta
- No właśnie - dodał Christian
- Myślicie, że to oni stoją za podpaleniem ?
- A kto inny? Tylko przyjechali a już mamy problemy. Oni jak zwykle chcą wojny i chyba ją dostaną.
- Jak to chyba? - zapytałam skonsternowana dalej jedząc
- Najpierw spróbujemy się grzecznie dogadać
- I liczysz, że oni na to pójdą? Krzyżyk na drogę - zaśmiałam się, a Jess ukradła mi tosta. Posłałam jej mordercze spojrzenie i wybuchnęłyśmy śmiechem
- Hope ma rację! Tylko stracimy swój cenny czas...
- Warto spróbować
- Ty serio wierzysz w cuda - dodałam odchodząc. Człapiąc na górę usłyszałam jeszcze krzyk Christiana, że mam być gotowa na 18, bo mamy jeszcze "coś" do załatwienia
29.07.12
Nie powinnam mówić hop, zanim nie przeskoczę, ale tak już jestem. Mamy spore kłopoty. Nasz magazyn z większością potrzebnych rzeczy to pogorzelisko. Ale to nie koniec... One Direction, miejscowy gang z którym rywalizowaliśmy, wrócił na stare śmieci. Nie miałam okazji poznać ich osobiście, ale słyszałam to tu, to tam kilka opinii na ich temat. Może dziś będę miała okazję ich spotkać. C wierzy, że dogadają się bez walki. Nie byłabym tego taka pewna, ale...
HOPE
Zamknęłam zeszyt i wrzuciłam go do mojej torebki. Zabrałam moją gitarę z kąta pokoju i zaczęłam brzdąkać. To mnie uspokajało, no i uwielbiałam to robić. Tak leciał mi cały ranek. Po południu ugotowałam coś dla siebie, ponieważ Jessica lata po mieście i pewnie tam coś zje, a Chrystian albo siedzi, wkurza się na wszystko i knuję, albo wyładowuje emocje na naszej siłowni. Ja też miałam jeszcze mnóstwo czasu dla siebie i nie miałam pojęcia jak go wykorzystać. Jak zwykle.. To życie jest troszkę nudne. Czasami zastanawiam się, jakby wyglądało moje uczciwe życie. Jakbym jeszcze uczyła się i dorabiała w wolnym czasie, opłacała sama mieszkanie i inne. Pewnie wtedy brakowałoby mi czasu na to, żeby porządnie nabrać powietrza do płuc. I teraz człowieku nie wiesz co wybrać. To źle i to źle.. Naszej rasie ludzkiej nikt, ani nic nie dogodzi...
Im zegar coraz bliżej zmierzał ku godzinie 18, tym bardziej zdenerwowana byłam. Nie miałam pojęcia co może się tam wydarzyć, ale spodziewałam się najgorszego. Dramatyzowałam.
Zabrałam z szafy moje spodnie ze skóry i zaczęłam je ubierać. Było to nie lada wyzwanie, ponieważ było dość, ciepło, i wszystko kleiło się do ciała. Byłam jednak zmuszona to ubrać, bo przy jeździe, ostrej jeździe na motorze jest jednak zimno. Poza tym mamy wyglądać tam poważnie i ostro, a nie jakbyśmy szli na herbatkę.. Nie były zbyt wygodne, ale mimo tego lubiłam je, bo zajebiście opinały mój tyłek. Do tego ubrałam biały tanktop i czarną kurtkę ze skóry, do kompletu. Na to wsunęłam na nogi botki z ćwiekami i można było powiedzieć, że byłam gotowa. Podobał mi się sposób, w jaki się ubierałam, choć nigdy nie umiałam go określić. Moje długie ciemne włosy zaczesałam na lewą stronę i zeszłam na dół. Jess była już także gotowa, brakowało tylko Christiana. Chwilę później i on do nas zawitał z bronią w obu rękach. Podał nam je
- Magazyn spłonął, mamy do dyspozycji tylko to, co trzymamy w domu...
- To w zupełności wystarczy - Jess zaczęła - Tak myślę - szybko dodała. Oblizałam usta i spojrzałam na nich. Mam dziwne przeczucie, że coś pójdzie nie tak
- Pierw jedziemy na stary magazyn, zobaczymy co z niego zostało. Nasza konfrontacja z 1D jest "zaplanowana" na 22. Nie będą się nas spodziewali. - moje złe przeczucia wzrosły do maximum
- Myślę, że to nie jest dobry pomysł. Nie powinniśmy jechać na magazyn
- Hope bądź cicho! - warknął i zaczął iść w kierunku drzwi. Wyłączyłam światło w salonie i wyszłam jako ostatnia z domu. Wsiedliśmy na motory i pojechaliśmy kilka przecznic dalej gdzie znajdowały się owe gruzy. Chyba nie było tu czego szukać, jednak Christan nalegał. Rozglądaliśmy się już od jakichś 2 godzin i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, ze irytowało mnie ciągłe pikanie. Próbowałam znaleźć jego źródło, ale na nic. Jess i Chris znajdywali rzeczy zdolne do użytku, a ja pilnowałam. Nagle pikanie stało się częstsze i głośniejsze. To bomba. To pułapka
- Zaraz wybuchnie bomba, chodźcie! - zaczęłam się drzeć
- Co?
- BOMBA! SZYBKO!
Chwilę później usłyszałam wybuch, a przy mnie nie było ani Jess, ani Christiana. Zaczęłam ich szukać w jednym wielkim pyle, co chwile krztusząc się od kurzu i tego wszystkiego...
Jess okazała się być blisko i nic poważnego jej się nie stało. Chwilę później znalazłyśmy też skaleczonego Chrisa
- Oni za to zapłacą. Chcą wojny, to ją dostaną! - wymamrotał i zwinął się z bólu
_______________________
A jednak dodaję ^^
Mimo że dziś go kończyłam, a powinnam uczyć się na polski, upps ;p
Może coś dziś jeszcze naskrobię, bo ten blog jest pisany przy tylko i wyłącznie piosenkach mojego aniołka, którego wczoraj usłyszałam na żywo <33333333
Tak, wczoraj zadzwoniłam do jednej dziewczyny, która była na koncercie w Frankfurcie i słyszałam moją Sel. To niesamowite.
Dreams come true xx
Do kolejnego <3
Im zegar coraz bliżej zmierzał ku godzinie 18, tym bardziej zdenerwowana byłam. Nie miałam pojęcia co może się tam wydarzyć, ale spodziewałam się najgorszego. Dramatyzowałam.
Zabrałam z szafy moje spodnie ze skóry i zaczęłam je ubierać. Było to nie lada wyzwanie, ponieważ było dość, ciepło, i wszystko kleiło się do ciała. Byłam jednak zmuszona to ubrać, bo przy jeździe, ostrej jeździe na motorze jest jednak zimno. Poza tym mamy wyglądać tam poważnie i ostro, a nie jakbyśmy szli na herbatkę.. Nie były zbyt wygodne, ale mimo tego lubiłam je, bo zajebiście opinały mój tyłek. Do tego ubrałam biały tanktop i czarną kurtkę ze skóry, do kompletu. Na to wsunęłam na nogi botki z ćwiekami i można było powiedzieć, że byłam gotowa. Podobał mi się sposób, w jaki się ubierałam, choć nigdy nie umiałam go określić. Moje długie ciemne włosy zaczesałam na lewą stronę i zeszłam na dół. Jess była już także gotowa, brakowało tylko Christiana. Chwilę później i on do nas zawitał z bronią w obu rękach. Podał nam je
- Magazyn spłonął, mamy do dyspozycji tylko to, co trzymamy w domu...
- To w zupełności wystarczy - Jess zaczęła - Tak myślę - szybko dodała. Oblizałam usta i spojrzałam na nich. Mam dziwne przeczucie, że coś pójdzie nie tak
- Pierw jedziemy na stary magazyn, zobaczymy co z niego zostało. Nasza konfrontacja z 1D jest "zaplanowana" na 22. Nie będą się nas spodziewali. - moje złe przeczucia wzrosły do maximum
- Myślę, że to nie jest dobry pomysł. Nie powinniśmy jechać na magazyn
- Hope bądź cicho! - warknął i zaczął iść w kierunku drzwi. Wyłączyłam światło w salonie i wyszłam jako ostatnia z domu. Wsiedliśmy na motory i pojechaliśmy kilka przecznic dalej gdzie znajdowały się owe gruzy. Chyba nie było tu czego szukać, jednak Christan nalegał. Rozglądaliśmy się już od jakichś 2 godzin i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, ze irytowało mnie ciągłe pikanie. Próbowałam znaleźć jego źródło, ale na nic. Jess i Chris znajdywali rzeczy zdolne do użytku, a ja pilnowałam. Nagle pikanie stało się częstsze i głośniejsze. To bomba. To pułapka
- Zaraz wybuchnie bomba, chodźcie! - zaczęłam się drzeć
- Co?
- BOMBA! SZYBKO!
Chwilę później usłyszałam wybuch, a przy mnie nie było ani Jess, ani Christiana. Zaczęłam ich szukać w jednym wielkim pyle, co chwile krztusząc się od kurzu i tego wszystkiego...
Jess okazała się być blisko i nic poważnego jej się nie stało. Chwilę później znalazłyśmy też skaleczonego Chrisa
- Oni za to zapłacą. Chcą wojny, to ją dostaną! - wymamrotał i zwinął się z bólu
_______________________
A jednak dodaję ^^
Mimo że dziś go kończyłam, a powinnam uczyć się na polski, upps ;p
Może coś dziś jeszcze naskrobię, bo ten blog jest pisany przy tylko i wyłącznie piosenkach mojego aniołka, którego wczoraj usłyszałam na żywo <33333333
Tak, wczoraj zadzwoniłam do jednej dziewczyny, która była na koncercie w Frankfurcie i słyszałam moją Sel. To niesamowite.
Dreams come true xx
Do kolejnego <3
^^ NO CZEKAM NA DALSZĄ CZĘŚĆ! ^^
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, a akcja się rozwija, więc... ŚWIETNY ^^
I wgl ciekawe co oni im zrobią i wgl ^^
No to czekam na next'a :3
Cześć, wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale jestem chora i wcześniej nie miałam siły.
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć, naprawdę. Odebrało mi mowę.
Myślę, że to opowiadanie jest twoim najlepszym ♥ Strasznie mi się podoba ♥
Jestem ciekawa co będzie dalej, więc pisz nexta :3
Weny ♥♥♥
Ooo jak ja tu dawno nie byłam, złożę serdeczne podziękowania bloggerowi. -.- Przepraszam CIe. :c O losie... Już nie lubię tego całego gangu 1D. -.- W ogóle kto podłożył bombę? Masakra, ktoś chciał ich zabić... Rozdział świetny. :* Mega, ale to mega, podoba mi się to opowiadanie. :3 Mam nadzieję, że będziesz pisać rozdziały jak najczęściej. :3 Do następnego.♥
OdpowiedzUsuńHellllooooołłłłłłl :)
OdpowiedzUsuńTak, wiem, że zaraz dostanę wielki opieprz za opóźnienie. Przepraszam *mordka kota ze Shreka* ♣ - kwiatek ^^
Co tu pisać? Rozdział świetny i.......... ja chcę wiedzieć co jest dalej! Skoro ja wyrabiam się z komentowaniem (poooooowoli) to ty byś może coś naskrobała? :D Tak, wiem - egoistyczna ja.
To do następnego :)
Anonim z podpisu
Lose my mind