12.08.13
Ostatnie dni były szalone. Oprócz mojego zbyt długiego języka, przy tajemniczym Harrym, który zdawał się wiedzieć o mnie więcej niż ja sama, obiecałam sobie, że pójdę do lekarza od głowy, puki całkiem nie zeświruje. Przejażdżka z Niallem była świetna i nasza rozmowa o tak bardzo kruchym życiu warta zapamiętania. Rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać, czyż nie? Właśnie teraz jest ten czas, gdy mam zamiar korzystać z niego jak najbardziej. Pewnie nic z tego nie wyjdzie, ale...
HOPE
Skończyłam notatkę gotowa do snu. Jest godzina 4 nad ranem. Po powrocie do domu zabrałam relaksującą kąpiel, a teraz leżę w łóżku i nie wiem, czy jest jakikolwiek sens pójścia spać, bo wcale nie jestem zmęczona. Może przynajmniej poleżę. Załączyłam muzykę i odpłynęłam w krainę morfeusza.
Niall's POV
Właśnie czekałem pod domem Hope. Mieszkała w dość bogatej okolicy, co było widać i po niej samej. Początkowo czułem się trochę dziwnie w jej towarzystwie, a pierwsze wejście do jej domu troszkę mnie przeraziło. Królował tam przepych. Wszystko za uczciwie zarobione pieniądze, nie to co u nas. Przynajmniej moje małe i ciasne mieszkanie, do którego jednak dość rzadko zaglądam, jest jeszcze za uczciwe pieniądze. Nie ma tam mowy o pieniądzach z przekrętów, kradzieży i innych... Dziś w moim mieszkanku króluje porządek, bo nie mogę skazać się na porażkę już na starcie.
Zadzwoniłem do drzwi, a dziewczyna ubrana w białą koronkową sukienkę, podkreślającą jej opaleniznę otwarła mi drzwi
- Cześć - powiedziałem, ściągając okulary i tuląc ją na przywitanie
- Hej. Daj mi minutkę, skoczę tylko do góry po buty i torebkę - uśmiechnęła się i pobiegła na górę
Chwilę później najpiękniejsza dziewczyna w caluśkim Londynie, stała obok mnie. No Horan, szczęściarz z ciebie. "No to teraz zabierz ją na randkę do Nandos i kompletnie nie będzie chciała Cię znać" - chodzą mi po głowie słowa Zayn'a, gdy wychodziłem z naszego domu. Posłuchałem rady przyjaciela. Może jeść w Nandos nie będziemy, ale jednak nie chcę otruć dziewczyny i chyba nie wiem co jest gorsze. Moje zdolności kulinarne ograniczają się do ugotowania wody, a i czasem z tym jest problem, gdy cały dom zostaje genialnie zalany. Myślę, że żarcie na wynos z najlepszej restauracji w mieście było pomysłem idealnym. Muszę się naprawdę postarać, bo dawno nie spotkałem tak zajebistej dziewczyny. No wpadłem, fakt, ale kto by się jej nie oparł. To aż dziwne, że jest wolna. Ma ze mną wiele wspólnego. Także gra na gitarze i to już chyba pobiło wszystkie moje poprzednie panienki, dobre tylko w łóżku. Tak bardzo kręci mnie dziewczyna grająca na gitarze, że jest to po prostu nienormalne. Naprawdę nie mogę tego zjebać. Trzeba być idiotą.
Isabella's POV
Niall's POV
Właśnie czekałem pod domem Hope. Mieszkała w dość bogatej okolicy, co było widać i po niej samej. Początkowo czułem się trochę dziwnie w jej towarzystwie, a pierwsze wejście do jej domu troszkę mnie przeraziło. Królował tam przepych. Wszystko za uczciwie zarobione pieniądze, nie to co u nas. Przynajmniej moje małe i ciasne mieszkanie, do którego jednak dość rzadko zaglądam, jest jeszcze za uczciwe pieniądze. Nie ma tam mowy o pieniądzach z przekrętów, kradzieży i innych... Dziś w moim mieszkanku króluje porządek, bo nie mogę skazać się na porażkę już na starcie.
Zadzwoniłem do drzwi, a dziewczyna ubrana w białą koronkową sukienkę, podkreślającą jej opaleniznę otwarła mi drzwi
- Cześć - powiedziałem, ściągając okulary i tuląc ją na przywitanie
- Hej. Daj mi minutkę, skoczę tylko do góry po buty i torebkę - uśmiechnęła się i pobiegła na górę
Chwilę później najpiękniejsza dziewczyna w caluśkim Londynie, stała obok mnie. No Horan, szczęściarz z ciebie. "No to teraz zabierz ją na randkę do Nandos i kompletnie nie będzie chciała Cię znać" - chodzą mi po głowie słowa Zayn'a, gdy wychodziłem z naszego domu. Posłuchałem rady przyjaciela. Może jeść w Nandos nie będziemy, ale jednak nie chcę otruć dziewczyny i chyba nie wiem co jest gorsze. Moje zdolności kulinarne ograniczają się do ugotowania wody, a i czasem z tym jest problem, gdy cały dom zostaje genialnie zalany. Myślę, że żarcie na wynos z najlepszej restauracji w mieście było pomysłem idealnym. Muszę się naprawdę postarać, bo dawno nie spotkałem tak zajebistej dziewczyny. No wpadłem, fakt, ale kto by się jej nie oparł. To aż dziwne, że jest wolna. Ma ze mną wiele wspólnego. Także gra na gitarze i to już chyba pobiło wszystkie moje poprzednie panienki, dobre tylko w łóżku. Tak bardzo kręci mnie dziewczyna grająca na gitarze, że jest to po prostu nienormalne. Naprawdę nie mogę tego zjebać. Trzeba być idiotą.
Isabella's POV
Zeszłam na dół do Nailla ubranego w zwykłe poprzecierane jeansy, koszulkę oraz fullcap i wysokie buty o nazwie supra, które bardzo mi się spodobały. Podoba mi się taki styl u chłopaka. Wyszliśmy na dwór i zobaczyłem jego super autko co mnie ucieszyło i jednocześnie trochę zmartwiło. Jest super wygodne i zajebiste, ale wsiadanie na tak wysokich szpilkach i mini, którą ubrałam będzie wyzwaniem życia.
Jechaliśmy słuchając jakichś brzdęków gitar w niezręcznej ciszy, dopóki nie podjechaliśmy, pod jego mieszkanie. Przynajmniej tak myślę. Tak samo minęła i podróż windą na 5 piętro. Posyłaliśmy sobie tylko co chwilę uśmiechy, co według mnie było bardzo śmieszne. Gdy weszliśmy do raczej małych rozmiarów mieszkania, porównując do wypasionego auta, lecz z urokiem. Stół był oświetlony świecami i lampkami rozsianymi po kątach pokoju. Byłam zachwycona.
- Ta dam - skoczył zabawnie
- Wow, to wygląda przepięknie - powiedziałam zgodnie z sumieniem
Chwilę później na stole wylądował kurczak
- Kurczę, jestem zszokowana, ale pozytywnie. Powiedz jeszcze, że sam to ugotowałeś, a jesteś moim bogiem
- Niee - spojrzał smutno
- Haha, to nic, wiesz. I tak jest super, bo raczej spodziewałam się pizzy
- Oj tak, to byłoby w moim stylu - zaśmialiśmy się
Przy miłej przyjacielskie pogawędce, przeleciała nam przepyszna kolacja
- To jeszcze nie koniec zajebistego i szokującego mnie - zapowiedział
- Wow, to wygląda przepięknie - powiedziałam zgodnie z sumieniem
Chwilę później na stole wylądował kurczak
- Kurczę, jestem zszokowana, ale pozytywnie. Powiedz jeszcze, że sam to ugotowałeś, a jesteś moim bogiem
- Niee - spojrzał smutno
- Haha, to nic, wiesz. I tak jest super, bo raczej spodziewałam się pizzy
- Oj tak, to byłoby w moim stylu - zaśmialiśmy się
Przy miłej przyjacielskie pogawędce, przeleciała nam przepyszna kolacja
- To jeszcze nie koniec zajebistego i szokującego mnie - zapowiedział
- Zapomniałeś dodać, że skromnego też - zaśmiałam się
- Choć ze mną - pociągnął mnie za rękę. Idziemy na dach. Weszliśmy do windy i pojechaliśmy na 13 piętro. Pechowe.
- O mój boże, będziemy oglądać gwiazdy, jak w romantycznych filmach? Jej - uniosłam rękę "entuzjastycznie"
- Coś w ten klimat - zachichotał, zatrzymując się przy drabinie, prowadzącej na dach. - Sukienki przodem - zaśmiał się ponownie. Zaczęłam być przerażona z wizją wchodzenia w tych butach lecz szybko ściągnęłam je z stóp
- Tylko w twoich marzeniach! Idź, bo nigdzie nie pójdę
- A jaką mam pewność, ze mi nie zwiejesz?
- Myślisz, że jestem aż tak wredna?
- No przecież żartuję, zrobił poważną minę, a ja dostałam nagłego napadu głupawki
- Co co?
Ja też żartowałam, ale twoja mina, hahahahaha, musiałbyś się widzieć - zaczynało mi już brakować tlenu, a policzki bolały od uśmiechu
- Oj no już skończ, bo się fochnę
- Chyba tego nie przeżyję - zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać, choć nie jestem pewna czy to możliwe. - Skończ robić tą minę, boże, hahahaha
- Cieszę się, że Cię śmieszę, ale choć... Ile można się śmiać?
- Ja tak często, przyzwyczajaj się. Możesz się nawet zapytać Je... A zresztą nie ważne - powiedziałam ubierając buty. Widok był nieziemski. Idąc dalej widzieliśmy oświetloną tarczę Big Bena i London Eye'a. No i pojawiające się gwiazdy, gdy cały Londyn przygotowywał się do ciemności
- Jejku, jak tu zimno - wzdrygnęłam się
- Dobrze, że chociaż jako jedyny mam zaczątki mózgu i zabrałem bejsbolówkę
- Królu skromności ucisz się i podaruj ją bezmózgiej dziewce - zaśmialiśmy się
- Z miła chęcią - ukłonił się teatralnie
- Dziękuję Ci za kolejny świetny dzień i powiedziałam patrząc mu w oczy. Wiesz, dzięki takim małym rzeczą mogę uciec od problemów i codziennej monotonii
- Miło to słyszeć. Ja też cieszę się, że znalazłem bratnią duszę z którą mogę porozmawiać, więc... wielkie dzięki. Jest w tobie coś tajemniczego i przyciągającego. Coś bardzo pozytywnego i szalonego i mam wrażenie, że to mnie zabija.
Byliśmy przez chwilę cicho.
- Mogę Cię o coś zapytać? Czemu, gdy pierwszy raz się spotkaliśmy miałaś broń? Powiedziałaś, że kiedyś mi powiesz
- Myślę że jeszcze nie teraz
- Ale dlaczego? Co jest w tym z złego?
- A co jest w tym normalnego? Nie chce do tego wracać, proszę - No Hope, jak zwykle kłopoty. A było taki miło.
- Czemu nie chcesz powiedzieć?
- Po prostu. Nie mogę - zrób coś Hope. Szybko. Myśl
- Ale dlaczego?
Szybko przywarłam do jego ust, całkowicie uniemożliwiając mu powiedzenie czegokolwiek. Oddał pocałunki, a jego usta smakowały miętą, połączoną ze smakiem papierosów. Na dodatek poczułam się jakoś dziwnie. Zarzuciłam mu ręce na kark, gdy on pogłębił pocałunek. Powoli brakowało mi tchu, lecz chwilę później przerwaliśmy.
- Przepraszam - wyjąkałam
- To ja przepraszam- włożył ręce w geście frustracji. - Za to, że naciskałem, nie powinienem
- Nie. To znowu się dzieje, przepraszam. - to nienormalne, znowu kogoś całuję.
- Co znowu się dzieję?
- Nieważne, przepraszam, znowu wszystko psuję. Pójdę już.
- Daj spokój, przecie to moja wina!
- Nie, muszę już iść
- Hope...
____________________________________________
- Choć ze mną - pociągnął mnie za rękę. Idziemy na dach. Weszliśmy do windy i pojechaliśmy na 13 piętro. Pechowe.
- O mój boże, będziemy oglądać gwiazdy, jak w romantycznych filmach? Jej - uniosłam rękę "entuzjastycznie"
- Coś w ten klimat - zachichotał, zatrzymując się przy drabinie, prowadzącej na dach. - Sukienki przodem - zaśmiał się ponownie. Zaczęłam być przerażona z wizją wchodzenia w tych butach lecz szybko ściągnęłam je z stóp
- Tylko w twoich marzeniach! Idź, bo nigdzie nie pójdę
- A jaką mam pewność, ze mi nie zwiejesz?
- Myślisz, że jestem aż tak wredna?
- No przecież żartuję, zrobił poważną minę, a ja dostałam nagłego napadu głupawki
- Co co?
Ja też żartowałam, ale twoja mina, hahahahaha, musiałbyś się widzieć - zaczynało mi już brakować tlenu, a policzki bolały od uśmiechu
- Oj no już skończ, bo się fochnę
- Chyba tego nie przeżyję - zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać, choć nie jestem pewna czy to możliwe. - Skończ robić tą minę, boże, hahahaha
- Cieszę się, że Cię śmieszę, ale choć... Ile można się śmiać?
- Ja tak często, przyzwyczajaj się. Możesz się nawet zapytać Je... A zresztą nie ważne - powiedziałam ubierając buty. Widok był nieziemski. Idąc dalej widzieliśmy oświetloną tarczę Big Bena i London Eye'a. No i pojawiające się gwiazdy, gdy cały Londyn przygotowywał się do ciemności
- Jejku, jak tu zimno - wzdrygnęłam się
- Dobrze, że chociaż jako jedyny mam zaczątki mózgu i zabrałem bejsbolówkę
- Królu skromności ucisz się i podaruj ją bezmózgiej dziewce - zaśmialiśmy się
- Z miła chęcią - ukłonił się teatralnie
- Dziękuję Ci za kolejny świetny dzień i powiedziałam patrząc mu w oczy. Wiesz, dzięki takim małym rzeczą mogę uciec od problemów i codziennej monotonii
- Miło to słyszeć. Ja też cieszę się, że znalazłem bratnią duszę z którą mogę porozmawiać, więc... wielkie dzięki. Jest w tobie coś tajemniczego i przyciągającego. Coś bardzo pozytywnego i szalonego i mam wrażenie, że to mnie zabija.
Byliśmy przez chwilę cicho.
- Mogę Cię o coś zapytać? Czemu, gdy pierwszy raz się spotkaliśmy miałaś broń? Powiedziałaś, że kiedyś mi powiesz
- Myślę że jeszcze nie teraz
- Ale dlaczego? Co jest w tym z złego?
- A co jest w tym normalnego? Nie chce do tego wracać, proszę - No Hope, jak zwykle kłopoty. A było taki miło.
- Czemu nie chcesz powiedzieć?
- Po prostu. Nie mogę - zrób coś Hope. Szybko. Myśl
- Ale dlaczego?
Szybko przywarłam do jego ust, całkowicie uniemożliwiając mu powiedzenie czegokolwiek. Oddał pocałunki, a jego usta smakowały miętą, połączoną ze smakiem papierosów. Na dodatek poczułam się jakoś dziwnie. Zarzuciłam mu ręce na kark, gdy on pogłębił pocałunek. Powoli brakowało mi tchu, lecz chwilę później przerwaliśmy.
- Przepraszam - wyjąkałam
- To ja przepraszam- włożył ręce w geście frustracji. - Za to, że naciskałem, nie powinienem
- Nie. To znowu się dzieje, przepraszam. - to nienormalne, znowu kogoś całuję.
- Co znowu się dzieję?
- Nieważne, przepraszam, znowu wszystko psuję. Pójdę już.
- Daj spokój, przecie to moja wina!
- Nie, muszę już iść
- Hope...
____________________________________________
Kolejny rozdział za nami :)
Do wakacji coraz bliżej, oceny wystawione, wyniki egzaminów już znam, co oznacza, że rozdziały będą coraz częściej
Dziękuję za komentarze, one wiele dają, a ja mam napisane kilka rozdziałów do przodu, więc gdy tylko mam czas spisuje je :)
Witam wszystkich nowych, mam nadzieje, że trochę ze mną zostaniecie
Jak myślicie co stanie się dalej?
Komentujcie ^^
OMG pocałowali się *.* Świetne czekam na next <3
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuńKocham♥
OdpowiedzUsuńNo nieźle. Szybko czekam na nextt <3
OdpowiedzUsuńSuper<3 czekam na next <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam za spam :)
OdpowiedzUsuńDwie różne osoby. Dwa różne światy.
Ammie - wrażliwa, delikatna, nieśmiała dziewczyna, zamknięta w sobie.
Harry - porywczy, agresywny, brutalny, jego życie to ciągłe niebezpieczeństwo.
Czy tych dwoje ludzi będzie potrafiło ze sobą być ? Czy Ammie będzie potrafiła zmienić Harry'ego ? Dowiesz się tego czytając http://dark-harrystyles-fanfiction.blogspot.com/ ZAPRASZAM !
Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww
OdpowiedzUsuńZaimponuj Niallowi - graj na gitarze.
Zaimponuj Hope - pal fajki. xD
Ok, to on nie wie kim jest ona. Ale on widział ją ze spluwą. On zna swoje życie. On jest popaprany, albo wolno myślący. And...
KISS xD
Odpowiedzią na wszelkie kłopoty... Odpytywanie przy tablicy, nie chcesz podać odpowiedzi bo jej np nie znasz? Przyssaj się do twarzy nauczyciela xD
To moja wina, że cię pocałowałam. Nie bo moja. Nie moja. No mówię, że moja!
To ona obrabowała bank. Nie bo on! :D
Suuuuuuuuuuuuuuuuupppppppppppppppeeeeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrrrrrrrrr :)
Anonim z podpisu
Lose my mind